środa, 31 października 2012

.... :(

   No i stało się. A raczej się nie stało nic... Kolejny miesiąc (cykl) za nami i kolejny przed nami... Mówiłam sobie, że się nie nastawiam na ten miesiąc zwłaszcza, że lekarz mówił mi, że może nic z tego nie będzie, ale widzę po moim samopoczuciu, żalu i rozczarowaniu, że jednak się nastawiłam. I jak co miesiąc miałam nadzieje, że może tym razem się uda. I się nie udało...
   Zaczynamy więc kolejny miesiąc z kolejną nową nadzieją, że doczekamy się w końcu naszego bejbilulka. Tym razem, jak już mówiłam wcześniej będziemy mieć pomoc z zewnątrz, w postaci dodatkowych hormonów - tzw. stymulacji (niestety jest w formie zastrzyków, których nie cierpię), no ale jak się czegoś bardzo pragnie, to jest się w stanie poświęcić bardzo wiele.
   A ja jestem ..., i jak zawsze z nową nadzieją, że cud w końcu nadejdzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz